Aerowatch Renaissance Big Mechanical Skeleton – Mariusz Łysień
Zgodnie z tym co napisałem w jednym z ostatnich wpisów – zegarków będących tzw. „szkieletonami” jest na rynku coraz więcej. Tytułowy czasomierz jest jednym z najnowszych wariantów modelu z kolekcji Renaissance, która figuruje w asortymencie firmy Aerowatch.
Zegarek posiada kopertę wykonaną ze stali nierdzewnej. Charakteryzuje się ona prostymi liniami i mierzy 45mm średnicy oraz 11,7 mm wysokości. Z prawej strony umieszczono wygodną w obsłudze koronkę. Pomimo wąskiego pierścienia lunety oraz znaczącej przejrzystości całej konstrukcji, nie ma się wrażenia sporych gabarytów czasomierza. W pewnym sensie jest to zasługa połączenia owego pierścienia z wewnętrzną podziałką zawierającą indeksy godzinowe wraz z podziałką minutową. W dodatku te dwa elementy stanowią pewną spójną kolorystycznie całość z elementami mechanizmu, które pokryto szlifem groszkowym. Z uwagi na fakt odchudzenia konstrukcji werku, zegarek jest mocno transparentny. Pierścień lunety oraz dekiel wypełniono szkłem szafirowym.
Proste w kształcie uszy są stosunkowo mocno zagięte do dołu, co zapewnia dobre układanie się na nawet niewielkich gabarytowo nadgarstkach. Przyznam, że początkowo nie byłem przekonany do zastosowania tak dużej średnicy koperty dla zegarka tego typu, jednak szybko zostały one rozwiane podczas kontaktu z zegarkiem. Pomimo średnicy 45mm średnicy, układa się on na nadgarstku naprawdę dobrze, podobnie jak nie występuje sytuacja z wystającymi poza jego obwód uszami. Uszy, jeżeli już o nich mowa, są rozstawione w odległości 22mm, a co za tym idzie, dodawany w komplecie pasek ma bardzo rozsądną szerokość. Pasek wyposażony jest w zapięcie motylkowe.
Często podnoszoną kwestią w przypadku zegarków tego typu jest czytelność wskazań. Z pewnością nie jest to czynność równie łatwa jak w przypadku klasycznych cyferblatów jednak z uwagi na fakt, że indeksy godzinowe czy podziałka minutowa zostały umieszczone na zewnętrznym pierścieniu, to nie ma się większych problemów z odczytem aktualnej godziny. Sytuację poprawiają również proste wskazówki, które z uwagi na swój ciemny kolor dosyć dobrze odcinają się od znajdujących się poniżej elementów mechanizmu. Wskazówki otrzymały częściowe wypełnienie materiałem luminescencyjnym, chociaż nie należy oczekiwać od niego zbyt wiele. Świecenie nie stoi na najwyższym poziomie. Trudno równocześnie uznać to za jakąkolwiek wadę, gdyż zegarek tego typu nie jest typowym tzw. „toolwatch’em” i podobnie jak wiele zegarków (włącznie z tzw. „garniturowcami”) nie jest typem czasomierza od którego wymaga się czytelności w każdych warunkach oświetleniowych.
Za bazę posłużył dobrze znany kaliber z ręcznym naciągiem chodu czyli ETA 6498-1 czyli „Unitas”. Charakteryzuje się on rezerwą chodu wynoszącą 46 godzin oraz częstotliwością pracy wynosząca 2,5Hz. Werk ten znany jest z pięknego, miarowego „tykania”, który doceniła już ogromna ilość użytkowników zegarków, które zostały w niego wyposażone. Konstrukcja mechanizmu została znacząco odchudzona, a wiele jej elementów przybrało geometryczne formy. Zostały one ozdobione szlifem groszkowym. W mojej ocenie, ciekawiej wyglądałoby zdobienie płyt mechanizmu za pomocą pasów genewskich, jednak zastosowanie groszkowania również wygląda atrakcyjnie. W ciągu krótkiego okresu niemożliwością było sprawdzenie dokładności chodu, jednak jak wspomniano powyżej, mechanizm ten jest jednym z najczęściej spotykanych kalibrów z ręcznym naciągiem sprężyny. Jest on w dodatku uznawany za werk dokładny i niezawodny.
Poprzez transparentne wypełnienie dekla możemy obserwować werk, którego dodatkową ozdobę stanowią barwione na niebiesko śruby. Na zewnętrznym pierścieniu naniesiono podstawowe informacje dotyczące zegarka. Na uwagę załguje ciekawa forma nadana kołom naciągowym.
Podsumowanie:
Zegarek należy z pewnością do bardzo oryginalnej stylistycznie grupy zegarków. Wiele z nich jest jednak przeciętnie atrakcyjna wizualnie, natomiast tytułowy czasomierz jest naprawdę fajny – myślę, że to najbardziej adekwatne słowo. Nie jest przesadnie elegancki, ale nie jest z pewnością tandetny. Ma swój styl i osobiście przyznam, że mógłbym go nosić na co dzień. Z pewnością duża w tym zasługa mocnego wyeksponowania odmiennych kolorystycznie kół zębatych, które kontrastują z płytami czy też kopertą czasomierza. Oczywiście jak zawsze w przypadku czasomierzy o średnicy koperty 45mm polecam przymierzenie go przed zakupem, ale w razie braku możliwości myślę, że będzie dobrze leżał na nadgarstku. Jest to jeden z tych zegarków, które pomimo stosunkowo wąskiego pierścienia lunety leżą bardzo dobrze. Cena detaliczna wynosząca około 9200 zł nie jest niska, ale otrzymujemy nietuzinkowo wyglądający zegarek, z dobrym i sprawdzonym werkiem (który w dodatku zapewnia także bardzo pozytywne wrażenia słuchowe). Dodatkowo wszystkie elementy są jak najbardziej poprawnie wykonane i nie mogłem się dopatrzeć niedoróbek. Z pewnością jest to zegarek interesujący i warto się z nim zapoznać, nawet jeżeli ktoś nie przepada za tzw. „szkieletonami”.